Kosztuje nerkę i
pół, wygląda jak czołg w wersji de luxe i ma na pokładzie kamerę termiczną.
Najlepszy twardziel na rynku, czy dużo hałasu o nic?
Jeżeli
do tej pory nie wiedzieliście, że Caterpillar* oprócz ciężkiego sprzętu
budowlanego robi także pancerne telefony, to niniejszym czujcie się
poinformowani – robi, a na dodatek stanowią one prawdziwą ekstraklasę
wspomnianej kategorii. Mając tę wiedzę, jesteście gotowi poznać bohatera
dzisiejszego testu: proszę państwa, oto mistrz ekstraklasy, luksusowa bestia,
salonowy pancernik, elegancki twardziel. Przed wami CAT S60.
„Twarde”
telefony, a później „twarde” smartfony stanowią odpowiedź na specyficzne
potrzeby stosunkowo niewielkiej grupy ludzi, dla których takie kwestie jak
wygląd, parametry czy funkcje nie są tak ważne, jak odporność urządzenia na
trudne warunki środowiska i bezceremonialne traktowanie. Na budowie, przy
wyrębie lasu albo podczas patrolu poświęcanie uwagi na to, żeby telefon się nie
zamoczył ani o nic nie puknął, jest luksusem, na który trudno sobie pozwolić.
* [Tak naprawdę, to Caterpillar daje tylko markę - telefony projektuje i produkuje firma Bullit Mobile. Nie mniej CAT jest CAT :-)]
KOPARKA z alufelgami
Wygląd
CAT-a S60 jest zdeterminowany funkcją – możecie pomyśleć o nim jako o koparce,
która ma przede wszystkim skutecznie kopać. Jednak nawet koparki mogą być
ładniejsze i brzydsze oraz lepiej i gorzej wykonane. W tych kategoriach S60 to
limuzyna wśród koparek, pyszniąca się starannie obrobionymi materiałami z
najwyższej półki i dopieszczonymi detalami. Zaokrąglona ramka ze stopów
aluminium daje przyjemne poczucie solidności, jednocześnie pieszcząc zmysły
satynową gładkością wykończenia. Z kolei tylna pokrywa cieszy oko
charakterystycznym wzorem kompozytu włókna węglowego, a przemyślane akcenty w
żółtym kolorze przypominają o barwach flagowych producenta. Czy muszę pisać, że
konstrukcja jest niewzruszona niczym skała? Na wszelki wypadek i dla porządku:
właśnie taka jest.
Jeśli
chodzi o ergonomię, S60 stanowi dziwną mieszankę rozwiązań przemyślanych i w
100 proc. trafionych oraz takich, które naprawdę trudno zrozumieć. Do tych
pierwszych z pewnością zaliczymy perfekcyjnie dostrojone fizyczne przyciski
nawigacyjne, które mają akurat taki „klik”, żeby dało się uniknąć przypadkowych
wciśnięć, łatwo nacisnąć nawet w grubych rękawicach oraz wyraźnie
zasygnalizować użytkownikowi moment zadziałania. Podobnie działają też
przyciski Power, przycisk programowalny oraz klawisze głośności. Niestety,
przycisk Power, a dokładniej jego lokalizacja sprawia kłopot. Ogromna,
przytłaczająca wręcz większość smartfonów ma klawisz ten umieszczony albo na
szczycie, albo – co częstsze – na prawym boku obudowy. CAT S60 ma go natomiast
na lewym boku, co wymusza zmianę nawyków i skutecznie utrudnia życie każdemu,
kto pierwszy raz bierze go do ręki albo oprócz niego używa jakiegoś innego
telefonu. Kolejną ergonomiczną zagadką jest przycisk SOS, służący do szybkiego
wysłania naszej pozycji geograficznej wraz przygotowaną wcześniej wiadomością,
że potrzebujemy pomocy. Ktoś, kto umieścił go pod gładką aluminiową klapką,
której otwarcie wymaga sporo starań i długiego paznokcia, musiał być kompletnie
pozbawiony wyobraźni: w jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej już sama adrenalina i
stres skutecznie przeszkodziłyby w dostaniu się do przycisku wezwania pomocy, a
ciemności, dym, zimno, woda czy błoto uczyniłyby to zadanie praktycznie
niewykonalnym. Funkcje przycisku SOS można przypisać także do żółtego przycisku
programowalnego znajdującego się nieco niżej niż przycisk Power, ale ten z
kolei jest do tej roli trochę zbyt narażony na przypadkowe wciśnięcie…
Wydajności
pancernego eleganta nie można nic zarzucić. Procesor Snapdragon 617 z chipem
graficznym Adreno 405 i 3 GB pamięci RAM
nie jest może konfiguracją, która mogłaby rzucać wyzwanie smartfonom z
najwyższej półki, ale należy do technologicznej czołówki i zapewnia solidną
porcję mocy obliczeniowej. Używając S60, nie trzeba martwić się o lagi czy
przycięcia – wszystko działa gładko i szybko. Jedynym wyjątkiem od tej reguły
jest trwające dobre 5 sekund uruchamianie kamery termicznej, co jednak
najpewniej wiąże się z inicjalizacją hardware’u i nie ma wiele wspólnego z
wydajnością platformy. Telefon obsługuje dwie karty nano SIM oraz kartę pamięci
microSD, których gniazda znajdują się pod szczelnie zamykaną klapką na tylnej
ścianie urządzenia.
Słaby
punkt CAT-a S60? Zdecydowanie aparat fotograficzny. Mimo zastosowania
13-megapikselowej matrycy jakość zdjęć, jaką oferuje, bardziej przypomina tę
zapewnianą przez modele z niższej części średniej półki – nie ma szans na
dorównanie w tej kategorii żadnemu flagowcowi ani większości tańszych
telefonów, takich jak Huawei P9 Lite czy Samsung A5. Oczywiście to telefon „do
pracy”, ale także przy przygotowywaniu dokumentacji fotograficznej budowy albo
miejsca wycieku ropy przydałby się lepszy aparat.
Polem,
na którym CAT bije konkurentów na głowę, jest czas działania na baterii.
Pojemny akumulator 3800 mAh w połączeniu ze stosunkowo niedużym (jak na
dzisiejsze standardy) ekranem o rozdzielczości HD pozwala na w miarę normalne
użytkowanie telefonu nawet przez dwa pełne dni.
ODPORNOŚĆ Potraktowana poważnie
Wszystkie
pancerne telefony, jakie miałem okazję testować, były w stanie wytrzymać
nieporównanie więcej niż jakikolwiek inny smartfon. Upadki, błoto, zanurzanie w
wodzie – każdy dawał sobie z tym radę. Muszę jednak przyznać, że podejście
CAT-a mi zaimponowało. S60 jest pyło- i wodoszczelny, spełniając najbardziej
restrykcyjną normę IP68, zgodnie z którą można go zanurzać całkowicie i bez
większych ograniczeń czasowych. Większości producentów spełnienie tej normy
wystarcza, jednak CAT poszedł o krok czy może nawet dwa kroki dalej. Producent
wyszedł z założenia, że użytkownik, kupując wodoodporny telefon, może zechcieć
faktycznie z tej cechy skorzystać i na przykład zanurkować z nim. Postanowił
więc zadbać o to, żeby urządzenie nawet w takich warunkach nie zawiodło, co nie
jest wcale proste. Typowe sposoby zapewnienia wodoszczelności, takie jak
zastosowanie goreteksowej membrany na głośnikach i mikrofonie, okazują się
niewystarczające, kiedy w grę wchodzi wysokie ciśnienie. Dlatego właśnie na
przedniej ściance S60 umieszczone są dwa przełączniki – ich przesunięcie
powoduje fizyczne zamknięcie i uszczelnienie otworów głośników i mikrofonu,
dzięki czemu telefon pozostaje wodoszczelny aż do głębokości 5 metrów
(oczywiście w tym trybie nie da się rozmawiać, ale tego raczej nie robi się pod
wodą…). Kolejny drobiazg pokazujący, że projektanci firmy CAT naprawdę myśleli
o tym, jak używany będzie ich telefon: wśród aplikacji znajdziemy „Suszenie
głośnika”, niewielkie narzędzie pomagające za pomocą cykli wibracji oraz
niskich i wysokich tonów pozbyć się pozostałości wody z głośników. Mała rzecz,
która bardzo wpływa na wygodę używania smartfonu!
Modelem
S60 nie można rozbijać skał czy wbijać gwoździ. Nie do tego wszak służą
telefony… Jest on natomiast w stanie przetrwać wielokrotne upadki z wysokości
około 1,5 m (wysokość wyciągniętej ręki) z lądowaniem na rogu, na boku czy
frontalnie przodem. Nam do prób posłużyła betonowa posadzka przykryta
wykładziną dywanową. Czemu przykrytą? Bo po trzech, czterech upadkach na
chropowatą, twardą powierzchnię eleganckie, gładkie aluminium przestałoby
wyglądać elegancko i zdecydowanie nie byłoby już gładkie.
EKRAN Gruby goryl
Wyświetlacz S60 ma przekątną o długości 4,7 cala i rozdzielczości 720×1280 pikseli. Oznacza to, że jest mniejszy i ma niższą rozdzielczość od tego, do czego przyzwyczaiły nas wypuszczane ostatnio smartfony z wyższej i średniej półki, ale dwa minusy w tym przypadku dają plus: dzięki mniejszej powierzchni ekranu gęstość pikseli pozostanie na całkiem niezłym poziomie, zapewniając wyraźny, ostry obraz. Imponująca jest jasność podświetlenia sięgająca ponad 520 nitów – dzięki niej ekran pozostaje czytelny nawet w ostrym słońcu. Jak przystało na „pancernik”, wyświetlacz CAT-a jest dobrze zabezpieczony. Otaczająca go ramka wystaje o około 1,5 mm ponad powierzchnię szkła, tworząc ochronny rant. Samo szkło to znane z innych konstrukcji bardzo twarde Gorilla Glass 4, którego tafla ma jednak w S60 aż 1 mm grubości, podczas gdy w typowych smartfonach najczęściej używa się szkła 0,4-milimetrowego.
Jak
sprawdziłem empirycznie, twardość użytego szkła Gorilla Glass 4 wynosi mniej,
niż 60 HRC (twardości w skali Rockwella) ponieważ udało mi się je zarysować
nożem Benchmade Barrage WARN z głownią ze stali D2 hartowanej wg. producenta do
60-62 HRC.
Digitizer
w telefonie CAT także został przystosowany do trudnych warunków i umożliwia
obsługę w rękawicach oraz mokrymi rękami. Podczas naszych testów na mokro
działał zaskakująco dokładnie, a problemy polegające na nieodczytaniu
dotknięcia albo pomyleniu miejsca dotknięcia zdarzały się bardzo rzadko. Dla
porównania: w także wodoodpornej Xperii Z3 mokry ekran kompletnie wariował,
uznając za dotknięcie każdą kroplę wody.
KAMERA TERMICZNA Czego oko nie widzi…
Najbardziej
charakterystyczną cechą S60 jest wbudowana kamera termiczna. To wersja
zewnętrznej, komunikującej się ze smartfonami przez złącze USB kamery ONE firmy
FLIR, będącej potentatem w dziedzinie technologii obrazowania termicznego.
Kamery termiczne wciąż są bardzo, bardzo drogimi zabawkami. Dlatego, żeby
utrzymać koszty pod kontrolą w kamerze FLIR ONE oraz tej wbudowanej w S60
zastosowano sensor o rozdzielczości zaledwie 80×60 pikseli, który podczas
wyświetlania ruchomej sceny pozwala uzyskać obraz 160×120 pikseli, a w
przypadku robienia zdjęcia algorytmy wyczarowują dane do uzyskania obrazu
640–800. Nie ma co ukrywać, że czasem bardzo trudno rozpoznać, co widzi sensor
termiczny. FLIR stosuje jednak bardzo sprytną sztuczkę pozwalającą znacznie poprawić
czytelność obrazu z kamery: odpowiedni algorytm dodaje do danych uzyskanych z
sensora termicznego informacje z matrycy aparatu fotograficznego, uzupełniając
kolorowe plamy temperatury o kontury przedmiotów i ludzi. Ten pomysł sprawdza
się doskonale, z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze kompletnie przestaje działać
po ciemku, a nawet w półmroku czy trudnych warunkach oświetleniowych – wtedy
jesteśmy zdani tylko na sensor termiczny. Po drugie, ze względu na odległość
dzielącą obiektywy obydwu sensorów, integrowanie danych w jeden spójny obraz
wymaga interwencji odpowiedniego algorytmu dopasowującego kształty, który nie
zawsze funkcjonuje, jak trzeba. Częstym zjawiskiem jest wyraźne przesunięcie
termicznego obrazu danego przedmiotu względem jego konturów pozyskanych z
matrycy zwykłego aparatu. Producent wbudował w oprogramowanie mechanizm
kalibracyjny, który trzeba uruchomić ręcznie i którego działanie trwa kilka
minut.
Oprogramowanie
kamery FLIR, szczególnie wsparte dodatkowymi narzędziami, które można pobrać za
darmo ze sklepu Play, zapewnia nam ogromne możliwości. Możemy na żywo mierzyć
temperaturę w różnych punktach obrazu, temperaturę średnią dla wybranego
obszaru o kształcie koła lub kwadratu, tworzyć wykresy zmian temperatury w
punktach lub na obszarach, generować raporty. Dzięki temu wszystkiemu CAT S60
może być traktowany jako narzędzie dla profesjonalistów – nie szczególnie
precyzyjne, ale wiarygodne i pozwalające wyciągnąć maksimum informacji z
uzyskanych danych.
OPROGRAMOWANIE Skrzynka z narzędziami
CAT to
marka dla ludzi ceniących funkcjonalność i prostotę. Zgodnie z tym duchem w S60
znajdziemy czystego Androida 6 Marshmallow, bez jakiejkolwiek nakładki
systemowej. Kilka bardzo przydatnych funkcji dodano w formie preinstalowanych
aplikacji. Oprócz wspomnianego wyżej appu do suszenia głośników oraz
oprogramowania obsługującego kamerę termiczną są to: Hike, Alert z lokalizacją,
MaxxAudio i AppToolbox. Zaczynając od końca, AppToolbox to miniaturowy sklep z
aplikacjami dobranymi do profilu użytkownika S60. Są tu przydatne appy
budowalne, turystyczne, sportowe czy związane z pracami rolnymi i leśnymi.
MaxxAudio to aplikacja ustawiająca profil dźwięku w telefonie – oprócz
optymalizacji pod kątem odtwarzania muzyki i multimediów możemy wybrać profil
„Budownictwo”, który zwiększa głośność i poprawia czytelność głosu kosztem
obcięcia niektórych częstotliwości. W appie Alert z lokalizacją można ustawić
kilka numerów telefonów, które otrzymają przygotowaną wcześniej wiadomość SMS
(np. „Help me, Obi-Wan Kenobi! You are my only hope!”) wraz z odczytaną z GPS-u
pozycją w jednym z dwóch przypadków: kiedy klikniemy »Wyślij Alert« w
aplikacji, wciśniemy przycisk SOS na obudowie albo kiedy minie określony czas,
który ustawimy w appie w opcji »Zegar bezpieczeństwa«. Zwróćcie na nią uwagę,
ta funkcja może uratować wam życie… jeśli tam, gdzie się wybieracie jest
zasięg. Ostatnie narzędzie to Hike, prosta i czytelna appka wyświetlająca
pozycję, wysokość (odczytywaną z GPS albo mierzoną barometrycznie), azymut (za
pomocą kompasu elektromagnetycznego) oraz ciśnienie. Zapisuje też przebyty
dystans i pozwala użyć diody doświetlającej aparatu jako sygnalizacji SOS.
PODSUMOWANIE
CAT S60 to wymarzony telefon dla instalatorów, inżynierów, budowlańców czy inspektorów, a także wszelkich maniaków outdooru, podróży i sportów ekstremalnych. Jest tak odporny, że na budowie, podczas badań terenowych, wypadu na deskę albo szykowania obozowiska w lesie nie trzeba martwić się o jego bezpieczeństwo, oraz tak elegancki i oferujący takie możliwości, że świetnie sprawdzi się na co dzień w mieście. Wbudowana kamera termiczna czyni go unikalnym narzędziem dla profesjonalistów i genialną zabawką dla amatorów. Gdyby nie to, że (jak na tę półkę cenową) jego aparat robi zdecydowanie za słabe zdjęcia, można by pokusić się o nazwanie go perfekcyjnym.
Polecam test EVOLVEO Q4, bateria 4500 mAh, obudowa, wydajność bardzo podobna a cena niższa...
OdpowiedzUsuńSorry, ale ten model Evolveo ma się do CAT-a S60 jak Syrenka do Ferrari.
Usuń- Procesor jest trzy klasy słabszy
- 1 GB pamięci RAM zamiast 3 GB oznacza katastrofalną wydajność
- prehistoryczna wersja Androida 4.2 - mnóstwo aplikacji już na tym nawet nie będzie chciało działać
- wyświetlacz o rozdzielczości 480x854 wyświetla 4x mniej pikseli, niż w CAT S60
- pamięć masowa 4 GB to jakiś żart
- bateria ma (wg. producenta) pojemność 2800 mAh - mniej niż Galaxy S7
Zamiast kupować to Evolveo lepiej kupić zwykły pancerny telefon. Będzie taniej, dłuższa praca na baterii, a apki tak samo nie będą działać... ;-)
Jeśli szukasz pancernego telefonu za mniejsze pieniądze, to szczerze polecam MyPhone Hammer Axe, zwłaszcza w wersji LTE.