Ten nóż jest inny. Ma inny kształt, inny kolor, inne ostrze, jego rękojeść tworzą inne materiały, a projektanci Bucka mieli zupełnie inne pomysły. Lepsze, czy gorsze?
"Nóż z uniwersum Mass Efect!" zawołali userzy naszego fanpage'a na Facebooku (polub przy okazji, będziesz na bieżąco!),
kiedy parę dni temu wrzuciłem tam fotkę Flashpointa. Fakt, ten folder wygląda
niezwykle i futurystycznie: jego chłodno-błękitna aluminiowa obudowa rękojeści ma wymyślny kształt pełen
przetłoczeń, krzywizn i wypukłości, a jej powierzchnia miejscami jest matowa,
zaś miejscami szczotkowana, w różny sposób odbijając światło. Projektanci
odważnie łączyli materiały uzupełniając aluminium obudowy i stal szkieletu
wstawkami z czarnego tworzywa przypominającego z wyglądu (tylko z wyglądu)
gumę. Po co? Czy takiego noża będzie używało się wygodniej? Raczej nie. Za to
czy będzie się go używało przyjemniej? Dla wielu osób odpowiedź brzmieć będzie
"tak". Acha, jeśli nie podoba
ci się niebieskie aluminium, nie obawiaj się - FlashPoint dostępny jest też w
wersji jaskrawopomarańczowej oraz w klasycznej czerni.
Buck to firma zza
oceanu która u nas jest stosunkowo nieznana. Jeśli zastanawiacie się, czy Buck
robi dobre noże, to na podstawie czterech, które do tej pory miałem w rękach
powiem wam - przeważnie tak. Trzy z nich były wykonane na najwyższym poziomie,
zaś czwarty wskazywał na ewidentny brak przemyślenia szczegółów konstrukcyjnych
skutkujący na przykład zbyt małą sztywnością rękojeści. Ale do rzeczy! FlashPoint należy do pierwszej trójki - jest
wykonany starannie i poskładany precyzyjnie. Całość budzi zaufanie, a leciutki
blade play w kierunku góra-dół jest niemal niewyczuwalny. Mechanizm blokady
działa gładko i pewnie. Przyczepić się można jedynie do zintegrowanego
karabińczyka, którego gięte ze stalowego drutu zamknięcie mocno odchyla się na
bok. Po wpięciu w szlufkę spodni przy mocniejszym szarpnięciu w kierunku odchylenia zamknięcia
powstaje dość luzu, żeby nóż odpiął się i przepadł w otchłani dziejów.
OSTRZE Dziób albatrosa
Już na pierwszy rzut oka widać dość niezwykły kształt ostrza - gdybym miał je opisać, powiedziałbym pewnie, że przypomina trochę dziób albatrosa. Z estetycznego punktu widzenia może się to podobać lub nie (mi się podoba), a praktycznego zaś tworzące charakterystyczny garb na końcu głowni fałszywe ostrze z pewnością wzmacnia koniuszek głowni, choć odbywa się to kosztem lekkiego upośledzenia łatwości przebijania.
Dzięki wklęsłemu
szlifowi oraz naciętym zębom FlashPoint tnie jak złoto. Przy krojeniu warzyw
(ach, te typowo męskie metody sprawdzania użyteczności noży! ;-) sprawuje się
dobrze, lekko ściągając na lewo, za to ze względu na wklęsły szlif i
skomplikowaną geometrię ostrza smarowanie chleba masłem czy pasztetem okazuje
się dość frustrujące. Z patykami i kawałkami drewna radzi sobie świetnie,
jednak "dzięki" zębom na początku krawędzi tnącej znacznie trudniej o
precyzyjne wycinanie czy struganie. Te same zęby sprawiają jednak, że
futurystyczny Buck wręcz wgryza się nie tylko w karton czy materiał, ale także
w twarde i gładkie tworzywo typu PET - znacznie lepiej, niż mój ulubiony
Griptilian z gładkim ostrzem. Cięcie grubego kartonu czy innych materiałów o podobnej elastyczności
za pomocą FlashPointa może się okazać męczące, bo ostrze często klinuje się i utyka. Cóż, wklęsły szlif ma też swoje wady…
BLOKADA Kręć się, kręć!
Wyciągnąłem ten
temat do oddzielnego akapitu, bo tu też projektanci Bucka popisali się własną
inwencją. Zamiast klasycznego liner locka albo back locka, ostrze FlashPointa
blokuje autorski mechanizm nazwany SafeSpin. Te dwa słowa dobrze oddają cechy
charakterystyczne pomysłu: obracanie ostrza i bezpieczeństwo dla palców. Jak to
działa?
Mechanizm blokady
ukryty jest w obudowie rękojeści i według wszelkich przesłanek działa na
zasadzie wsuwania dopychanego sprężyną rygla w wycięcie ostrza. Ostrze
blokowane jest zarówno w pozycji otwartej , jak i zamkniętej, a blokadę zwalnia
się przez przesunięcie do tyłu umieszczonego z lewej strony obudowy wykonanego
z tworzywa suwaka. A teraz, uwaga - blokadę zwalnia się kciukiem… Tak, dobrze
kombinujecie - jeśli kciuk jest zajęty odciąganiem suwaka, to jak do diaska
otwiera się ostrze?! I tu dochodzimy wspomnianego wyżej obracania.
Buck postanowił
pogodzić zwolenników kołków i miłośników dziurek. Noże wyposażone w blokadę
SafeSpin nie mają ani jednego, ani drugiego, bo ostrze otwierane jest przez
przekręcenie ostrza opuszkiem palca wskazującego za pomocą nacięć na okrągłej,
tylnej części głowni. Działa to troszkę jak flipper w niektórych folderach, ale
niezupełnie… No dobra, co się będę męczył - po prostu popatrzcie na zdjęcia.
W pierwszej chwili
wrażenie jest dziwne. Żeby w ogóle otworzyć ostrze w ten sposób trzeba
wypracować sobie odpowiedni chwyt, pozwalający zarówno stabilnie trzymać nóż,
jak i zwolnić kciuk i palec wskazujący.
Na szczęście po dosłownie kilkunastu sekundach treningu otwieranie i
zamykanie noża nie sprawia już żadnego problemu. Dla mnie wciąż korzystanie z
dziurki lub kołka jest o wiele łatwiejsze, naturalniejsze i wygodniejsze, ale
bez problemu używać SafeSpin na co dzień.
Miałem napisać skąd
"safe" w nazwie tego mechanizmu, ale już na pewno sami się
domyśliliście: inaczej niż w przypadku liner locka czy frame locka, podczas
zamykania noża palce ani przez chwilę nie muszą znajdować się na drodze ostrza.
Miłe.
Nie wszystko jednak
mi się w SafeSpin podoba. Mechanizm trudno nazwać prostym, a każda komplikacja
to potencjalne źródło błędów, awarii i problemów. Blokada działa sprawnie i
gładko póki jest czysta - co będzie, gdy nóż spędzi miesiąc-dwa w terenie? Zaliczy
kilka upadków w błoto? Będzie podróżował w kieszeni gromadząc we wszystkich
zakamarkach pył, kurz i kłaki? Jak mawiał Han Solo - mam złe przeczucia na ten
temat… Sposób, w jaki blokowane jest ostrze dobrze zdaje egzamin w codziennych
pracach, ale wolałbym nie poddawać go ekstremalnym obciążeniom z wiarą, że się
nie złoży.
ERGONOMIA Gdyby nie ten karabińczyk...

Gruby szkielet z
karabińczykiem, metalowa obudowa rękojeści, złożony mechanizm… Wszystko to
sprawia, że Buck 770 nie należy do noży lekkich. Prawdę mówiąc, jak na swoje
rozmiary jest wręcz ciężki. Co więcej, nie jest też szczególnie łatwy do
zmieszczenia w kieszeni - nazwanie go grubaskiem było by może niesprawiedliwe,
ale z pewnością nie jest tak płaski, jak podobnej wielkości noże Spyderco.
Kilka razy już
wspomniałem o karabińczyku. Muszę przyznać, że nie do końca rozumiem, co stało
za pomysłem dodania tego elementu do Siedemsetsiedemdziesiątki. Przypinanie
noża do czegokolwiek karabińczykiem
PODSUMOWANIE: A więc, czy kupić?
Buck 770 FlashPoint
to nóż, który może się podobać. Jest bardzo dobrze wykonany i wygodny, jeśli
nie będziemy się z nim rzucać na cięższe i dłuższe prace, a jego mechanizm
otwierania/zamykania oraz blokady ostrza ma wiele zalet i działa sprawnie -
może jednak zacząć sprawiać kłopoty, kiedy zostanie zabrudzony. Kontrowersyjnym
pomysłem jest dodanie zintegrowanego karabińczyka, który zwiększa masę noża i
psuje jego ergonomię, oferując w zamian bardzo niewiele (szczególnie, że ma źle
zaprojektowane zamknięcie).
Ten nóż to w moim
odczuciu fajna propozycja dla ludzi, którzy potraktują go jako ozdobę na
plecaku lub wisiorek przy pasku, korzystając z niego rzadko i niezbyt
intensywnie
Kup Bucka 770
FlashPoint, jeśli:
- Zależy ci na niezwykłym, ciekawym wyglądzie
- Chcesz kupić jak najwyższą jakość za jak najmniejsze pieniądze
- Będziesz korzystał z niego nie za często i nie za intensywnie
- Nie zamierzasz zabierać go tam, gdzie mógłby nałapać brudu
Nie kupuj Bucka 770 FlashPoint, jeśli
- Nóż ma ci służyć do ciężkich prac
- Chcesz nosić go cały czas, oczekujesz lekkości i małych gabarytów
- Nie możesz sobie pozwolić na wątpliwości, jak nóż zniesie zanieczyszczenia
MOIM ZDANIEM Ten nóż to w moim odczuciu fajna propozycja dla ludzi, którzy potraktują go jako ozdobę na plecaku lub wisiorek przy pasku, korzystając z niego rzadko i niezbyt intensywnie. Powinni być zadowoleni.
![]() |
Zamawiam jakiś test filtrów wody
OdpowiedzUsuńDobry temat, pomyślę o tym!
OdpowiedzUsuń